czy wiesz wszystko o star wars project maverick

Star Wars: Project Maverick to zostanie oczka w perspektywę starszych graczy, pamiętających też kultowego Tie Fighter oraz X-Wing Alliance. Czy ten projekt rozgrywki dużo się przyjmie wobec dzisiejszych wymagań graczy? https://www.downloaduj.pl/

O ile w Tie Fighter rzeczywiście udało mi się zagrać dekady temu, to zupełnie nie istniał szybkim fanem tych gier. Przyzwoite, ale jakoś nie przypadły mi do gustu. Do Star Wars: Project Maverick podszedłem to raczej neutralnie, ot by zagrać, polatać chwila w multi, zrobić działalność i zapomnieć. Czy Star Wars: Project Maverick zostanie w mojej myśli na dłużej? Recenzja może zawierać spoilery fabularne. Tekst stanął na podstawie wersji na Playstation 4.

Star Wars: Squadrons to niezwykły symulator walk między różnymi ikonicznymi samochodami z pełnej franczyzy. Dotyczy więc nie tylko filmów, ale i i zabaw planszowych, zwłaszcza szukałbym tutaj podobieństw do zabawy figurkowej Star Wars X-Wing, która polega oczywiście na tymże jednym co mówiony tytuł, tylko że występujemy na macie. W Star Wars: Project Maverick zasiądziemy za sterami statków dostępnych dla państwo oraz powstającej właśnie Nowej Republiki. Wszystka strona jest bezpośrednie cztery pojazdy należące do własnej prawej kategorii. Mamy myśliwce (X-Wing oraz Tie Fighter), myśliwce przechwytujące (A-Wing i Tie Interceptor), bombowce (Y-Wing oraz Tie Bomber) oraz pojazdy wsparcia (U-Wing i Tie Reaper). Fanom Gwiezdnych Wojen na że te wehikuły są doskonale znane. Gra posiada wszelkie znamiona symulatora oraz musi od nas dobrego zachowania przy wspominaniu o prawach fizyki również lotów w płaszczyźnie trójwymiarowej. Oczywiście przynosi to ciężkie miejsce dla ruchu oraz wiedzy zaawansowanych sztuczek które mogą prowadzić tylko pojazdy kosmiczne bez odpowiedniego, ziemskiego ciążenia. Powiem wprost, system latania w Star Wars: Project Maverick to prawdziwa radość również niezwykle dopracowany system dający masę radości. Nic tu nie mogę zapomnieć. Zwłaszcza, że poza nie posiada swojego interfejsu, a każde ważne punkty są przedstawione bezpośrednio na kokpicie naszej maszyny. Przypomina to po prostu majestatycznie, stanowi mocno klimatyczne oraz praktyczne. Po kilku chwilach w kokpicie wszystkiej z maszyn znamy wszystko na materiał oznaczeń na desce rozdzielczej. I warto dokładnie pamiętać, że jakiś z pojazdów ma nowy kokpit dodatkowo potrafimy się nawet rozejrzeć wokół siebie żeby przyjrzeć się szczegółom. Polecam.

Gra oferuje nam tryb kampanii oraz sieciowy. Możliwe są także rozgrywki przeciwko sztucznej inteligencji. Rozpocznijmy od kampanii fabularnej. Złożona stanowi ona około z czternastu misji i gromadzi się na sceny po zniszczeniu Gwiazdy Śmierci nad planetą Endor. Mimo utworzenia rządu Nowej Republiki i organizacji wojsk Rebeliantów w porządki Państwa, to energie Imperium dalej jest potężną siłę zbrojną kontrolującą duże obszary galaktyki. Fabularnie gra będzie wspierać się na budowie pierwszego prototypu superpancernika Nowej Republiki o nazwie Starhawk. Na nowość będziemy kierować siłami Republiki oraz Imperium aby poznać tajniki tej sprawy. Zasiądziemy za sterami Eskadry Szpica oraz Eskadry Tytan a będziemy używać zasady gry także sposób sterowania każdym statkiem. Działalność jest przecież czymś więcej, niż tylko trybem szkoleniowym przed rozgrywkami sieciowymi. Pokażemy się i wielu zaawansowanych manewrów (jak np. bardzo wartościowe ślizganie idące na uniki oraz duży obrót wokół własnej osi) oraz zastosowania każdego sprzętu – jego korzyści oraz chorób.

To a nieistotne, gdyż kampania toż niezwykle dobre ciasteczko dla fanów Gwiezdnych Wojen. Znajdziemy bardzo smaczków oraz faktów z jakich stosujemy Gwiezdne Wojny. Będziemy walczyć z Gwiezdnymi Niszczycielami, budzącymi grozę kolosami oraz wszelki ich charakter niezniszczalności i siły został idealnie przeniesiony do gry. Zniszczenie kolosa jest znacznie subtelne oraz chcące, a wszystek błąd skutkuje natychmiastowym zestrzeleniem. Między funkcjami będziemy dodatkowo powracać do hangaru oraz na odprawy aby posłuchać co stanowią do powiedzenia członkowie naszej eskadry oraz dowódcy. Niewątpliwie będzie zarówno odprawa przed misją. Same odprawy mają wiele a są naprawdę fajnie zrobione, ale dialogi między cechami są bardzo słabe również przeprowadzane na moc. Tylko z pozostałej strony bardzo polubiłem Shena, weterana który przez gry z rebeliantami stracił wiele dziedzinie naszego mięsa i stały zastąpione implantami.

Teraz porozmawiajmy o systemie sieciowym również tutaj niestety Star Wars: Squadrons służy nam wielkiego kopa w tył. Po kampanii naturalnie powinniśmy przesiąść się do walk sieciowych dodatkowo na wstępu, w menu wszystko robi w systemie. Mamy elementy kosmetyczne odblokowywane za granie, zadania dzienne oraz nawet sezony. Jest co sprawiać. Klikam więc multiplayer i czuję lekki szok widząc trzy tryby, z czego pewien jest na wstępu zablokowany. Jest mi to albo walka z graczami w budowy albo grach na SI. Również tu kolejne rozczarowanie, bo mamy zaledwie sam rodzaj rozgrywek 5v5 podobny w swoim zdaniu do MOBY z latającymi botami. Bitwa flot, bowiem naprawdę więc się nazywa, polega na starciu okrętu flagowego przeciwnika. Aby to sprawić, należy przeprowadzić nasze okręty uderzeniowe i zniszczyć eskortę wroga. Działamy tak na zmianę, bo jeśli szturmujący okręt zostanie zniszczony, następuje atak wroga. Rozwalamy tarcze okrętu flagowego, niszczymy jego podsystemy i staramy się go zniszczyć nim oni stracą nas. Na świcie jest fajnie, ale nagle się zaczynałem nudzić, głównie z pomocy na drobną skalę walk. To choćby nie umywa się do walk wielkich z Battlefront 2, gdzie maszyn było mnóstwo, kończyło się częściej, a również te do bitwy wracało znacznie szybciej. Tak oraz walka tam była wysoce dużo rozbudowana, tak jedno jak misje jakich było masa dodatkowo posiadały zróżnicowane cele. Nie oddało się tam nudzić przez dziesiątki godzin zabawy. Tutaj teraz po trzecim meczu zacząłem ziewać. I najczarniejsze jest niestety to, że twórcy pewno nie będą wysoko rozwijać gry.

Graficznie gra wygląda dużo dużo. Jak teraz wspominałem, kokpity są cudowne, tak toż zresztą jak szybsze osoby które z nami współpracują albo z którymi walczymy. Podlatujemy bardzo blisko okrętów flagowych również na zbliżeniu nie że żadnych nieostrych tekstur. Dużo szczegółów oraz dużo ładnie wyglądające wybuchy, jest znakomitymi. Udźwiękowienie ponadto stanowi bardzo udane, spotkamy stare wychodzenia z filmów, a również także wielość nowych piosenek. Udźwiękowienie statków to ponad czysta klasyka. Charakterystyczny dźwięk lecącego myśliwca Tie lub dźwięk wystrzału z laserów X-Winga to granie, które powoduje do łez fanów gwiezdnych wojen i zostało zrezygnowane z najtrudniejszą starannością.

Kolejną ważną zaletą Star Wars: Project Maverick stanowi daleko mała cena, bo zabawę na Playstation 4 można teraz zakupić w sumie 140 zł. Wszystko to cieszy, że po prostu warto zagrać w tą sztukę, nawet jak wcześniej nie przechodzili do wykonywania z ogromnymi symulatorami. Star Wars: Project Maverick jest właściwie prosty w kadrze oraz dużo intuicyjny. Przy kampanii Star Wars: Squadrons był się dobrze, gra dała mi odpowiednie wyzwanie oraz walory estetyczne. Niestety oddała się tak samo mocno jak rozpoczęła oraz planuję jednak nadzieję, że twórcy zapewnią nam wiele treści w przyszłości.

Wymagania sprzętowe Star Wars: Squadrons

Minimalne: Intel Core i5-6600K 3.5 GHz / AMD Ryzen 3 1300X 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660 / Radeon HD 7850 lub lepsza 40 GB HDD Windows 10

Rekomendowane: Intel Core i7-7700 3.6 GHz / AMD Ryzen 7 2700X 3.7 GHz 16 GB RAM karta grafiki 6 GB GeForce GTX 1060 / 8 GB Radeon RX 480 lub lepsza 40 GB HDD Windows 10

Ocena użytkowników 7/10

opisujemy gre pc cyberpunk 2077

Teraz gdy Cyberpunk 2077 zawitał pod strzechy, jedni podnoszą go pod niebiosa, i drudzy pomstują, na czym świat jest. A ja? Mnie CD Projekt RED wyprowadził z równowagi naprawdę bardzo, że zarządzam się na recenzję bez taryfy ulgowej. Na chwilę zapominam o tym, że to polski zespół, któremu kibicuję z patriotycznego obowiązku, zapominam, że żył Wiedźmin 3, zapominam o wszystkiej sympatii, jaką mam dodatkowo do producenta, oraz do ostatniego projektu jako takiego…

I czym mnie tak zdenerwowali REDzi? Tym, że po macoszemu potraktowali konsolowców, tym, że wydawali mi liczyć z ogrywaniem Cyberpunk 2077 do tej chwili (która dziwnie zbiegła się z publikacją pierwszej łatki), tym, że po przekładanej wielokrotnie premierze wypuścili półprodukt? Początków było dużo, a tenże ci zirytował mnie najbardziej. darmowe gry do pobrania

Bo przecież wszyscy chyba pamiętamy ów pierwszy, powyżej wstawiony zwiastun Cyberpunk 2077, gdzie zamiast daty premiery pojawiał się napis „When it’s ready”. Dużo byłem to w kształcie wybaczyć REDom, aby zobaczyć dopracowany produkt. Tymczasem było się zupełnie inaczej. Bo jeśli więc, co trafiło na wagi półki, jest „ready”, to ja mówię głosem Michała Żebrowskiego.

Night City w stanie, w dziale dodatkowo w głąb

Cyberpunk 2077 to stopień, którego po tych ośmiu latach nie trzeba już że nikomu przedstawiać. A jednak pewien zarys tła historycznego przydałby się, by dokładnie zrozumieć twórców. Bo czym istnieje ostatnie uniwersum, które odkładają na ekrany naszych pieców również telewizorów?

Przede każdym to cyfrowa adaptacja papierowego erpega o firmie Cyberpunk, którego ojcem był Mike Pondsmith (pracujący zresztą także przy Cyberpunk 2077). Gdyby zaś sięgnąć głębiej, doszukalibyśmy się inspiracji filmem Ridleya Scotta – Łowca Androidów, a dodatkowo powiązań z takimi tuzami literackiego gatunku sci-fi jak Williams, Gibson czy Morgan.

Mówimy czyli o dystopijnym świecie przyszłości, w którym wszechpotężne korporacje zrzucają na siebie atomówki, ludzkość montuje się w olbrzymich metropoliach, a lekiem na wszystkie zło są cyber-wszczepy a oryginalne modyfikacje ciała. W drogę do takiego właśnie fascynującego, tylko oraz bardzo mrocznego świata udałem się wraz z CD Projekt RED. No, i powinien toż oddać twórcom Wieśka, że Night City, moloch na wybrzeżu Pacyfiku, jest miejscem, w którym naprawdę można się zagubić.

To miejscowość urzeka wszystkim – od industrialnych doków, przez luksusowe biurowce, aż po zapuszczone speluny. Zewsząd błyska po oczach neonami, wabi gwarem zatłoczonych ulic, trąbi klaksonami aut oraz ryczy ich silnikami. To miasto, jak już raz mnie pochwyciło, to zbyt nic nie chciało puścić.

I za to należą się REDom olbrzymie brawa . Stworzyli metropolię, jaka stanowi obfita i pasjonująca. Mapa naprawdę sprawia wrażenie swoim rozmiarem, a do Night City zbudowano jak chodzi nie lecz w formacie, a również w dziale. Co zatem oznacza? I toż, że mnóstwo tu tuneli, estakad, wiaduktów, wind, przejść na dachy… Wszystko to pozostaje nie lada labirynt – ciasny, duszny oraz wcale oddający atmosferę gigantycznej aglomeracji.

To miejsce po prostu ma siłę – a tymże jednocześnie odpowiadam nie w klasach przestrzennych, ale metaforycznie. Umieszcza się, że każdy zaułek, każdy bazar dodatkowo wszystek stragan na ostatnim rynku ma za sobą dłuugą również dobrą historię.

Niestety, Night City nie zawsze robi naprawdę dużo, kiedy w obecnym obrazie. Osobiście ogrywałem Cyberpunk 2077 w klas konsolowej oraz niekiedy lokacje cechowały się tak dobrze, jednakże w zaskakująco wielu momentach ulice były pustawe, samochody przejeżdżały nimi z rzadka, a gwar rozmów cichł, jak gdyby i w tymże wirtualnym świecie epidemia zmusiła ludziach do zostania w lokalach. I, co tu dużo mówić, toż wyjątkowo psuło klimat.

Nie twórz nie wspomnieć jeszcze o graficznych deficytach wersji konsolowej. Deszcz, jaki mógł żyć niezwykle przyjemny, oczekiwałem na moim PlayStation 4 nijako, klockowate bryły zastępowały złożoną architekturę, a asfalt wyglądał jak wysoka szara plama, po której śmigało moje auto.

Cały okres był poczucie, że prowadzę lub pracuję po dużym i arcyciekawym świecie, tylko dodatkowo jeszcze musiałem się domyślać, jak mógłby on wyglądać, gdyby został zrealizowany jak trzeba. Oczywiście, wrażenia moich redakcyjnych kolegów z klasie pecetowej są o niebo lepsze, ale… cóż, trudno, żebym się opierał na cudzych odczuciach!

Brawa dla scenarzystów

Inna sprawa to scenariusz. On, oczywiście, nie podlega żadnym rygorom technicznym, bo niezależnie od sprzętu czy wydajności, przeważnie będzie taki sam. Również tu REDzi odwalili kawał dobrej pracy. Strony są niesamowicie piękne również od wejścia budzą sympatię (lub antypatię – zgodnie z planem pisarzy). Dialogi z zmianie to wartkie wymiany zdań, w jakich dowcipy przeplatają się z złymi ripostami.

To jedno dotyczy dodatkowo nie tylko wątku głównego, ale także zadań pobocznych. Znajdą się wprawdzie nudnawe zapchajdziury, ale wiele spośród obecnych misji również podejmuje, i zaskakuje. Prawie w dowolnej spośród nich stanowi jedna tajemnica i zwrot akcji. A suma więc nie pozwala pominąć żadnego wykrzyknika, jaki na mapie oznacza rzecz do zrealizowania.

Ba! Niewiele tego! Scenarzyści tak sprawnie wywiązali się z założenia, że był taki czas, że rzeczywiście chciałem „spalić to miejscowość”, jak mówi najsłynniejszy slogan reklamowy. Obudzić we mnie takie emocje jednym fabularnym twistem? No, no, szacunek!

Ramię w ramię ze bogatym scenariopisarskim warsztatem idzie polska lokalizacja. Już po pierwszych chwilach spędzonych w muzyce nie miałem zamiaru przełączać się na wersję angielską, choć taki był mój pierwotny zamysł. Dawno nie słyszałem tak dobrze wykonanego dubbingu. Dodatkowo nie mówię tylko o Michale Żebrowskim, jednak on, rzecz jasna, też wywiązuje się ze bliskiej pracy popisowo.

Kawał dobrej roboty wykonany przez scenarzystów imponuje tym dużo, że Cyberpunk 2077 to sztuka naszpikowana wyborami – tak dialogowymi, kiedy i fabularnymi. Prawie wszą misję można pójść na parę rodzajów, a każdy spośród nich to inna wersja opowieści.

Postacie niezależne pamiętały moje przeszłe wady również podnosiły do nich w rozmowach, i każda alternatywna ścieżka (w współzależności z tego, czy rozwiązywałem problem negocjacjami, skradaniem się czy, dajmy na ostatnie, siłą ognia) otwierała przede mną niesłyszaną dotąd narrację.

Również jak fabuła, tak oraz treść naszego bohatera, a wraz spośród nią jego wzrost, toż wyjątkowo inna potrzeba. Znalazłem tu kilka punktów rozwiązania dla opowieści, masę różnych ścieżek, talentów, umiejętności… Chociaż i tu nie brakło paru „ale”.

Mój V dysponuje ogromniejszego

Zatrzymajmy się na chwilę do przodzie zabawy. Na wejściu jest bowiem kreator postaci. Pierwszą pracą, jaką trzeba się zająć, to styl bohatera. Propozycji jest tu sporo, aczkolwiek nie jest wtedy może nie wiadomo jak rozbudowane narzędzie do „tworzenia” wirtualnego ciała.

Powinien jednak wspomnieć przy tej przyczyn, że Cyberpunk 2077 przełamuje stereotypy również daje na mienie strony transpłciowych, a nawet unika określenia „płeć”, tak jednak handlowego w nowych produkcjach. Tak również tak, faktycznie, można sobie wybrać najlepsze oraz największe genitalia na świecie. 😉

Kiedy już zdecydujemy się na pewnego pięknisia lub maszkarona, idziemy do wyboru atrybutów. I tu poruszają się schody. Natomiast na wstępie nie przypomina wtedy na dużo trudny system, ale skoro teraz zaczynamy rozwijać rolę w trakcie kampanii, wyłażą na szczyt pewne niuanse. Po prawdzie, stanowi ich całkowicie sporo.

Mamy bowiem klasyczny system zdobywania badania również prowadzenia atrybutów (tradycyjnie – to „staty” naszej skór). Ale oprócz obecnego są też siły i atuty. Te doskonałe to sztuce, które zmieniają w zależności od tego, jaki rodzaj gry obierzemy. Jak będziemy zabijać przeciwników po cichu, wbijemy okres w grup „skradania”, jeśli zaś powłamujemy się kilkoro do oprogramowania, podbijemy sobie „naruszanie protokołu”.

Za każdy taki skok naszych zdolności dostajemy dodatki do statystyk też możliwość zakupu atutów. Te ostatnie to takie „perki” pogrupowane w kilka drzewek. Brzmi to skomplikowanie? No oraz tak, moim przekonaniem jest nawet nazbyt złożone. Trochę za dużo grzybów w współczesnym barszczu.

Co gorsza, poza nie tłumaczy klarownie, co do czego daje natomiast na czym polega „lewelowanie” V. Wielu prace musiałem domyślać się sam, szukać w Internecie, żeby znaleźć ich opis albo prosić Macieja o pomoc, ponieważ on przezornie kupił zawczasu oficjalny przewodnik po Cyberpunk 2077. Pomimo tego, dziś nie mam całkowitej pewności, czy dobrze patrzę na dowód taką wiedza jak „zimna krew”.

Niby a wszystko fajnie, jak dużo możliwości, prawie wszystek z atrybutów jakoś się w atrakcji przydaje i, co znacznie, dodaje nowe drogi dialogowe, ale podejrzewam, że właśnie za drugim lub trzecim podejściem do Cyberpunk 2077 zdołam w wszyscy świadomie rozwijać swoją osoba. Zwłaszcza, że reset jest możliwy, ale dotyczy tylko atutów, pozostałe statystyki staną ze mną do tyłu tej gry.

Same „staty” to lecz nie wszystko, na początku gry do wyboru jest również pewna ze ścieżek, a wtedy przeszłość bohatera. Tutaj jesteśmy trzy możliwości: Nomada, Punk i Korpo. One z serii warunkują to, w którym miejscu rozpoczniemy radość również gdy będą czekały swoje pierwsze chwile z Cyberpunk 2077.

Osobiście wybrałem drogę Punka, a to mężczyznę z ulicy, jaki potrafi mocną stronę Night City również tworzy swoją sprawę w barze, gdzie kumpel barman pyta go o pomoc. Brzmi to nieco sztampowo i, prawdę mówiąc, te idealne pół godziny czy godzina jakoś mnie nie porwały.

Poza samym początkiem rozgrywki, wybrana ścieżka determinuje też wiedzę naszego bohatera o świecie również możliwości dialogowe łatwe w konkretnych rozmowach. Ogólnie rzecz mając, to trojakie rozpoczęcie działalności jest dużo ciekawe, ale nie jest co się nim zachwycać. Żadna to rewolucja w projektowaniu rozgrywki.

No tak, a kiedy obecnie o braku rewolucji mowa… Trzymało nie być ani słowa o Wiedźminie, choć coś wagę do niego zawrzeć, bo, niestety, ujawnia się, że CD Projekt RED w stałym poziomie osiadł na laurach.

Jeden karabin na potwory, inny na pracowników

Pamiętam nasze pierwsze chwile z Wiedźminem 3 oraz powtarzam sobie, jak pomyślałem wtedy: takiej gry także nie było! Niestety, ani przez moment nie przyszło mi to do góry w kontekście Cyberpunk 2077. Dlaczego? Ano dlatego, iż zatem w myśli kopia Wieśka przeniesiona w świat przyszłości.

Konstrukcja zadań, sposób, w jaki zaciągana jest narracja, działanie ekwipunku, „przywoływanie” auta, nawet wygląd mapy oraz serwisu… Wszystko to wymaga bardzo łatwe zintegrowania z ostatnią produkcją REDów. Trudno to rozmawiać o wielkiej rewolucji – ona stanowi co dużo fasadowa.

No ponieważ potrafiło się wydawać, że podejście CD Projekt RED do ich ostatniego pomysłu musiało być awangardowe, skoro zdecydowali się na pozycję pierwszoosobową, na mechanikę strzelania, na wprowadzenie pojazdów. Potrafiło się tak wydawać, tylko że…

Po pierwsze żaden z tych punktów nie jest Pan wie jak nowy. Wszystko obecne istniałoby teraz w drugich produkcjach (nawet hakowanie do złudzenia przypomina serię Watch Dogs). A po drugie żaden z nich nie został wykonany bezbłędnie. Model jazdy i kolizji mocno zawodzi, strzelanie ze spluw jest toporne, skradanie robi na słowo honoru…

Co tutaj dużo mówić, dostaliśmy Wieśka wymieszanego z GTA i paroma innymi tytułami. Oczywiście bogata by podsumować Cyberpunk 2077. Zespół, który tworzył nowe trendy, robi się w plagiatora… Oraz w najczystszym razie w autoplagiatora. Szczególnie to poważne.

Cyberpunk 2077 – czy warto kupić?

Konia z poziomem temu, kto udzieli zbornej reakcje na to wydarzenie! No, ale sprawdzę to przygotować, taka moja praca! Mógłbym, oczywiście, pojechać na łatwiznę i krzyknąć głosem kibola, z biało-czerwonym ogniem w oczach: Polacy, nic się nie stało! REDzi, jesteście piękni, zrobiliście cudowną grę, oraz całe błędy wybaczę Wam, bo Wiedźmin, Kraków i Michał Żebrowski!

Zapowiedziałem natomiast na starcie, że naprawdę nie zrobię. Bo zasada jest taka, iż na Fallouta 76… Tak, dobrze przeczytaliście, porównuję Cyberpunka do Fallouta 76! Tak a na Fallouta 76 pomstowaliśmy, kiedy się dało, a Cyberpunkowi chcemy odpuszczać. Oczywiście, ten ten tytuł jest bardzo ciekawszą muzyką niż kalekie dziecię Bethesdy, tym lecz w jednym te dwie produkcje są do siebie łudząco podobne. Mam na poznaje ich właściwość techniczną.

A zatem bez taryfy ulgowej – Cyberpunk 2077 to surowiec, szczególnie w grupy konsolowej. Wydawano nam czekać osiem lat na brak, który ociera się o możliwość grywalności. Co bardzo, przecież lwia część graczy wciąż korzysta z konsol poprzedniej generacji – ba! szczególnie w klasie podstawowej, – i tam pojawia się najwięcej błędów.

Grafika przyprawia mieszkaniami o mdłości, a klatki przy każdej większej imprezy przechodzą na łeb na szyję. Na wesele w klasach na PlayStation Pro oraz Xbox One X jest właściwie, jeżeli chodzi o optymalizację, tym natomiast nawet posiadacze lepszych konsol nie zachowają się przed całą masą bugów. O możliwości dedykowanej konsolom kolejnej generacji nic na ciosie nie można powiedzieć, bo trzeba na nią zaczekać do dawnego roku. Jak długo dokładnie? To trudno przewidzieć, bowiem z pewnością wybór będzie posiadało łatanie obecnych edycji Cyberpunka.

Natomiast tych jest tak MNÓSTWO. Tworzę na zasadzie postacie wijące się w niekontrolowanych spazmach, kawałki obiektów lewitujące w powietrzu, szwankujące ekrany zakupów oraz sprzęcie, znikające przedmioty, zawodzący autozapis, milknący dźwięk… Kobiety również Mężczyźni, Night City nie trzeba palić, ono toż się rozpada!

Jeszcze wcale nie widziałem takiej masy błędów. Niesławny Vampire: The Masquerade – Bloodlines (growe dinozaury pamiętają) był dopieszczonym majstersztykiem w zderzeniu z Cyberpunk 2077. A nie, nie mówię wcale o zabawnych drobiazgach, które troszkę utrudniają zabawę. Więc po prostu lawina wszelkiej maści niedociągnięć, spod której niewiele da się zobaczyć.

Oczywiście, można stwierdzić, iż to wszystko odda się załatać (aczkolwiek nie odda się kolejny raz zrobić pierwszego wrażenia), iż to właśnie kwestie techniczne, iż nie jest co histeryzować, że właśnie naprawdę Cyberpunk 2077 jest znakomity.

Tak tak, żarty żartami, tylko trochę naprawdę jest spośród tym Cyberpunkiem 2077. Chciałoby się nim zachwycić, i więc wyskakuje jakiś błąd, który uniemożliwia dalszą zabawę. Także w takich elementach bardziej myślał sobie, gdy ta gra mogłaby wyglądać i niezwykle liczył w obecne, że ona istnieje idealna, niż naprawdę tego znajdował.

Był dość wrażenie, że chodzę w możliwość beta, i nawet alfa i trzymał się na myśleniu o aktualnym, gdy taż albo inna scena wyglądałaby, gdy ją praktycznie wykończono, jakby się grała w klasy ostatecznej… A potem przypominałem sobie, że natomiast wtedy korzysta być możliwość ostateczna.

I, niestety, właśnie kwestia błędów oraz złej wydajności na konsolach poprzedniej generacji zdecydowały na mojej ocenie. Cyberpunk 2077 mógłby bowiem celować w szerokie noty (choć może nie tak okazałe jak wielu oryginalniejszy Wiedźmin), gdyby prawda był „ready”… Tylko nie jest!

Na bok chciałbym również jakoś podsumować tę moją frustrację, niespełnione nadzieje, zawód, ubolewanie a pełną masę innych emocji, jakie się we mnie kotłują, tylko że dużo będzie, jeśli włożę moje słowa w usta samego z bohaterów Cyberpunka 2077. Niech on w moim imieniu przemówi do REDów, bo że lepiej sobie zadowoleni z wybieraniem tego standardu wiadomości.

Ocena końcowa Cyberpunk 2077 w kategorii konsolowej

+ bardzo rozbudowane oraz klimatyczne Night City

+ rewelacyjny scenariusz, barwne kondycji i lekkie dialogi

+ pełna zwrotów historii również emocjonująca intryga

+ gęsty, otwarty świat, w którym można się zagubić bez reszty

+ mnóstwo ciekawych zadań pobocznych

+ wpadająca w ucho ścieżka dźwiękowa

+ wielki polski dubbing (z Michałem Żebrowskich, jest się rozumieć)

– kulejąca mechanika strzelania również kształt prowadzenia pojazdów

– przekombinowany rozwój głównego bohatera

– sporo rozwiązań ściągniętych z Wiedźmina oraz nowych produkcji

– słabiutka optymalizacja na konsole poprzedniej generacji (zwłaszcza modele podstawowe)

– masa błędów, niekiedy w treści uniemożliwiająca świetną zabawę (przede wszystkim na grupach konsolowych)

– zanikający dźwięk

Wymagania sprzętowe Cyberpunk 2077

Minimalne: Intel Core i5-3570K 3.4 GHz / AMD FX-8310 3.4 GHz 8 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 780 / 4 GB Radeon RX 470 lub lepsza 70 GB HDD Windows 7/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i7-4790 3.6 GHz / AMD Ryzen 3 3200G 3.6 GHz 12 GB RAM karta grafiki 6 GB GeForce GTX 1060 / 8 GB Radeon RX 590 lub lepsza 70 GB SSD Windows 10 64-bit

Ultra: (4K / ray tracing) Intel Core i7-6700 3.4 GHz / AMD Ryzen 5 3600 3.6 GHz 16 GB RAM karta grafiki 10 GB GeForce RTX 3080 lub lepsza 70 GB SSD Windows 10 64-bit

pelna wersja gry demons souls jest mega

Stworzenie dobrej gry na premierę nie jest popularne. Producenci konsol umieszczają na listach ciekawe tytuły, którym doskonale zbyt często brakuje jednego – dodatkowego czasu na zakończenie rozwoju. Takich form doświadczamy nawet na właśnie raczkującej generacji, ale PlayStation 5 jest wybór najlepszy line-up w naszej historii, i najnowsza możliwość Bluepoint Games toż najodpowiedniejsza praca podana na premierę japońskiej konsoli. Nie ludzie docenią tytuł, jednak fani umierania będą szczęśliwi. Który istnieje Demon's Souls Remake (PS5) na PS5? Zapraszamy na naszą recenzję.

Demon's Souls oferuje nasz świat w ogromnych szatach

Od lat odkładali na powrót Demon's Souls Remake, tymczasem Sony nie zdecydowało się na linie odświeżenie sztuki oraz nałożenie jej do zwiększonego katalogu ekskluzywnych gier na PS4. Graczom przyszło poczekać nieco dłużej, ale dzięki tej funkcji Bluepoint Games dobitnie udowodniło, że Shadow of the Colossus nie był „faktem przy pracy”, a amerykańscy mistrzowie remake'ów zmierzyli się z hitem i pewnie go ulepszyli. Działanie nie chodziło do najlepszych, ponieważ pierwowzór rozpoczął nowy rozdział w naszej branży – od tego etapu gracze ponownie chcieli umierać.

Recenzowany Demons Souls powraca w bezpośrednim najmocniejszym wyjściu: istnieje toż jeszcze niezwykle wymagająca praca z bardzo charakterystycznym systemem walki, a jednocześnie niewymuszająca jednej drogi progresji. Po pierwszej godzinie wprawieni w bojach gracze zwolnią z kwitkiem pierwszego bossa, powrócą do Nexusa oraz rozpoczną wycieczki po kolejnych światach. W moim przekonaniu deweloperzy nie chcieli zbyt mocno ruszać legendy, więc przemierzając kolejne lokacje często wiedziałem, gdzie mogę spodziewać się wrogów – idąc do Tower of Latria miałem gwarancja, na kogo trafię lub gdzie wymagam się udać, by spotkać Maneatera. Ponownie po drodze do Leechmongera zabłądziłem, a dużą liczbę razy zginąłem, dokonując błędnego wyboru możliwości w Valley of Defilement. Te klimatyczne elementy zostały zachowane, jeżeli to spędziliście w oryginale dziesiątki godzin, to będziecie zajmować się produkcją wykorzystując wszystkie przejścia, uwypuklając niedoskonałości wrogów i poszukując radość z wszystkiego pokonanego przeciwnika. Tytuł wykonywa taką samą radość jak za czasów PlayStation 3, a wszystko przybrało niespotykanych wcześniej rozmiarów.

Chodzi po raz kolejny nie wybacza najmniejszych błędów, a potencjalnie „zwykły” przeciwnik że nas pogrążyć. W Demons Souls ponownie kolekcjonujemy dusze pokonanych rywali, i po powrocie do Nexusa ulepszamy naszego bohatera – łatwiej jednak napisać niż zrobić. Lata temu From Software nauczyło nas, że po każdej śmierci jesteśmy jedynie samą możliwość na odkupienie swoich przyczyn oraz zwiększenie zdobytego dorobku, a kiedy już inny raz topór wroga przedzieli naszą czachę: zbieramy z początku. W najnowszej pozycji Bluepoint Games umieranie boli, ale jeszcze nie wspominamy o złości wywołanej pracą lub zbyt wielkim poziomem trudności, i raczej zniecierpliwieniu paniką, przez którą dokonaliśmy złych wyborów podczas tańca śmierci. W trakcie przemierzania kolejnych krain był często wrażenie, że nowe Dusze są trudniejsze – po spędzeniu z ofertą kilku dni wiem, gdzie jest „problem”.

Demons Souls poraża skalą. To remake z krwi również kości

Tym „kłopotem” nie są nowe, niespodziewane ruchy przeciwników, wrzucenie kilkudziesięciu wrogów na niskiej powierzchni, a wtedy jako Demon's Souls Remake się prezentuje. W sztuki Bluepoint Games każdy boss zachwyca skalą oraz wykonaniem – Tower Knight jest duży, potężny, a z pierwszego spotkania poczujemy jego rolę. Każdy atak nie tylko miażdży naszą postać, natomiast skala „Wieży” mnie po prostu zachwyciła. Nie sądziłem, że właśnie daleko może przypominać zwykły rycerz, który jednocześnie wymęczy jak nigdy dotąd. Skalą wroga szybko się zachłysnąć i przy spotkaniu z Flamelurkerem, jaki jest właśnie bardziej intensywny, i jego ogień emanuje niespotykanym wcześniej zasięgiem. Wielu problemów sprawił mi ponownie Dirty Colossusus, który mimo braku zaskakującej gibkości, wielokrotnie potrafi zaskoczyć atakiem. Obrzydliwie wyglądają Leechmonger oraz Phalanx, których ciała są teraz dosłownie żyjącymi bytami, a podczas walk zwróciłem uwagę chociażby na najdrobniejsze detale, z jakimi poradzili sobie deweloperzy. W doborze bossów nie znajdziemy nowych rywali, jednak pamiętam poczucie, że wielu graczy będzie szacować się „znanych osoby” na nowo, ponieważ zespołowi udało zrobić się znakomitego odświeżenia. Same pojedynki to zawsze nadal ciężka praca poprzedzona wieloma ciężkimi doświadczeniami – każdy boss posiada własne słabe strony, więc gracze, którzy będą podchodzić do pracy pierwszy raz będą mogli z radością (również bólem) wydawać ich sekrety.

Ogólnie gra olśniewa oprawą. Podczas konkurencje na Samsungu QLED Q800T regularnie doceniałem każdą przesiąkniętą mroczną atmosferą lokację – a obecnych w muzyce nie brakuje. Ponownie często odwiedzamy ruiny, pogrążamy się w szaleństwie zespołów labiryntów, przeszukując kolejne pomieszczenia również ustanawiając nowe projekty. Każdy świat w sztuce potrafi zachwycić wykonaniem, oświetleniem i szeregiem efektów. Pamiętacie most palony przez przerośniętą jaszczurkę? Teraz kilkukrotnie przystanąłem, aby obserwować, kiedy ta bestia wyłania się z oddali również upiększa krajobraz swoim ognistym oddechem. Wspomniany Tower Knight ma możliwość wykorzystać swoją siłę, zaś jego niebiesko-biała poświata rozświetlała moje biuro podczas nocnej walki. Przypomina to dokładnie epicko również tutaj niemal podczas każdego starcia mógłbym wychwalać oprawę, wyszczególniając najmniejsze elementy. Bluepoint Games zaprezentowało aktualnie najlepiej wyglądającą produkcję na PS5.

Demon's Souls Remake więc nie tylko zdumiewające lokacje, ale też bardzo dopracowany dźwięk. Zespół Bluepoint Games wykorzystuje potęgę Tempest 3D, dzięki czemu podczas gry na słuchawkach znacznie jasno określić, gdzie dokładnie dostają się rywale i co najistotniejsze – kiedy atakują. Ta informacja jest szczególnie przydatna w trakcie pojedynków z odpowiednimi wrogami, ponieważ szybko określimy nacierający w własną stronę pocisk, a też podczas starć z starymi. Armor Spider w trakcie realizacji swojego indywidualnego ruchu rzucania pajęczyną wydaje specyficzny odgłos, który umożliwia określić, kiedy sieć szuka w naszym kursie. Gdy podłoże ulega zapłonowi (tutaj animacja została odrobinę zmieniona), słyszymy jak ogień postępuje w naszym stylu. Na jakimkolwiek etapie w recenzowanym Demon's Souls Remake byłem zaskakiwany jak odrestaurowane lokacje oraz potwory współgrają z udźwiękowieniem – to ważne połączenie, które docenia się podczas każdej godziny spędzonej w realizacji. Twórcy odświeżyli cały soundtrack, a jednym ukłonem w punkcie oddanych sympatyków jest fakt, iż w terminie usłyszycie część naszej obsady – deweloperzy umówili się z niewielu muzykami i jeszcze nagrali znane kwestie, wykorzystując współczesną technologię.

Miłym dodatkiem do indywidualnej oprawy jest również Photo Mode, dzięki któremu wyłapiemy efektowne ujęcia: natomiast nie jestem miłośnikiem tej ofert, z uwagą wypróbowałem filtry. W pracy pojawia się opcja nałożenia na ekran różnych barw, które pomagają nie tylko podczas wykonywania fotek, tylko za ich usługą na określone zmieniamy wygląd świata. Drink z takich filtrów upodabnia grę do poważnego Demon's Souls.

Demon's Souls nabrało odpowiedniego przyspieszenia

Nie umiem tak powiedzieć, że w Demon's Souls nie zmieniło się nic. Obecnie zawieramy większą kontrolę nad postacią (8-kierunkowy roll), ale najistotniejsze jest upłynnienie rozgrywki. Twórcy pozwalają wybrać dwa sposoby – Performance Mode proponuje wyjściową rozdzielczość 1440p (do 4K) przy 60 klatkach na sekundę, a Cinematic Mode pyta o natywne 4K przy 30 fps. Nie umiem tutaj jednak wspominać o płynnej zabawie w dowolnym pomieszczeniu, ponieważ podczas gry testowałem oba systemy a szczególnie podczas „płynniejszej rozgrywki” miałem kilkukrotnie okazję doświadczyć spadków animacji. Mam wrażenie, że za wszelkim razem istniała więc drobna wpadka, ponieważ do określonych sytuacji myślało w momencie swobodnej eksploracji – gdy u nie znajdywali się przeciwnicy i nic nie świadczyło o nadmiernym wykorzystaniu mocy konsoli. Mówiąc o niskich problemach, muszę wspomnieć, że Bluepoint Games jeszcze nie poradziło sobie z ograniczeniem kamery, która zna wariować podczas spotkania kilku wrogów na krótkiej przestrzeni. Miałem nadzieję kilkukrotnie spaść z grubej wysokości, jak system namierzania wyłapał złego wroga, i ja będąc gwarancja, że pamiętam jeszcze za sobą odrobinę przestrzeni, runąłem w głąb.

Zespół Bluepoint Games doskonale zdawał sobie sprawę, że ocenia się z jakąś z najważniejszych zabaw w relacji PS3, a jednocześnie produkcją będącą wielką rzeszę fanów, którzy od lat wyglądali na odświeżenie. Najpewniej z bieżącego warunku nie zmieniono takich zasad jak kwalifikowanie się informacjami ze świata z kolejnymi graczami (wszystko warto czytać!). Ponownie tryb sieciowy wykonywa się przez organizm pozostawionych znaków, ale ze względu na prezentowanie w pracę przed premierą – nie miałem więcej okazji stoczyć pojedynków PvP. Twórcy jednak zapewniają, że więcej oraz w współczesnym fakcie nie zdecydowali się na bardziej dosadne modyfikacje. W sztuce powracają, choć są lepiej wyjaśnione, World Tendency, które jak obecnie widziałem – ponownie spotykają się z różnymi reakcjami. Studio ale zupełnie nie chciało dotykać „podstaw”, lecz nie oznacza to, iż w badanym Demon's Souls Remake nie spotkamy na nowości. Już dzisiaj społeczność trafiła do tajemniczych drzwi, z jakich założeniem będzie się teraz mierzyć, natomiast istnieję taki, że to tylko początek sekretów wrzuconych do produkcji.

Demon's Souls czerpie garściami z opcje PS5

Bluepoint Games otrzymało za zadanie nie tylko wprowadzić Demon's Souls na kolejną generację, ale wykorzystać unikalne funkcje PlayStation 5. Już po spotkaniu starego również pierwszej porażce, w Kartach gry w menu konsoli pojawia się szybka możliwość przeskoczenia do wybranego przeciwnika – twórcy wiadomo nie ułatwiają zadania także nie wrzucą nas tuż przed bramę, ale pozwalają przenieść się do wybranego świata (nie musimy mieć przez Nexus). W trakcie rozgrywki też możemy zastosować z porady – opracowano opcjonalne porady, które pomogą kilka starć. Szczerze prowadząc nie należę do graczy, którzy poszukują poradników tego gatunku, przecież jestem przekonany, że mniej zaznajomieni z wyborem sprawnie dodatkowo z poczuciem ulgi skorzystają z niewielu filmików – teraz nie musimy poszukiwać w Budów najlepszych otwarty na grę, ponieważ te trwają zaproponowane przez organizm.

Twórcy kapitalnie wykorzystują kontroler DualSense – spośród jego głośnika płyną dźwięki, jeżeli nasz miecz uwolni się od tarczy rywala, a jednocześnie otrzymujemy niespotykane wcześniej sprężenie zwrotne. Haptyczne wibracje dodają grze nowego znaczenia: systematycznie czujemy, jak przez wszystek pad przechodzi moc, a potencjał kontrolera jest nawet grany w takich momentach, jak klasyczne niszczenie beczek. Tytuł w wszystkim pomieszczeniu czerpie garściami z haptyków, a wszystek atak rywali doświadczycie w bardzo zróżnicowany sposób. Bluepoint Games wyciągnęło wiele z unikalnych funkcji PS5 i zaszczepiło spożywa w badanym Demons Souls.

Myślicie ten trudny czas oczekiwania po kolejnej glebie zafundowanej przez Old Hero? Teraz gra wczytuje się błyskawicznie oraz nie możecie nawet marzyć o zrobieniu kawy pomiędzy kolejnymi próbami. SSD w PlayStation 5 zostało dobrze wykorzystane – 27 sekund do włączenia gry, 10,5 sekundy do wczytania pierwszej rozgrywki, 8 sekund do przejścia z Nexusa do indywidualnego ze światów, 5,5 sekundy przeskoczenia z jednego świata do różnego przy użyciu Kart (system PS5), a 7,5 sekundy zajmuje wskrzeszenie po śmierci. Koniec z odkładaniem na umieranie.

Demon's Souls pokazuje, jak powinno otwierać się nową generację PS5

Można prowadzić dużo na materiał premierowych tytułów dla następnej generacji Sony oraz Microsoftu, tylko dzięki jednej grze Japończycy spełnili marzenia wielu fanów, którzy z lat wyglądali na powrót Demon's Souls Remake. Produkcja From Software nie tylko powróciła, ona określiła nowy model. To remake niemal idealny.

Stworzenie dobrej gry na premierę nie jest oczywiste. Producenci konsol zamieszczają na listach ciekawe tytuły, którym zdecydowanie zbyt często brakuje jednego – dodatkowego momentu na zakończenie rozwoju. Takich formy jesteśmy nawet na właśnie raczkującej generacji, ale PlayStation 5 jest zdecydowanie najlepszy line-up w prywatnej przygód, a najnowsza oferta Bluepoint Games toż najniezwyklejsza produkcja dana na premierę japońskiej konsoli. Nie cali docenią tytuł, jednak fani umierania będą szczęśliwi. Który istnieje Demon's Souls Remake (PS5) na PS5? Zapraszamy na bliską recenzję.

Demons Souls oferuje znany świat w znacznych szatach

Demons Souls – recenzja gry – przygotowanie do walki

Od lat liczyli na powrót Demon's Souls, tymczasem Sony nie zdecydowało się na niskie odświeżenie produkcji i dorzucenie jej do rozbudowanego katalogu ekskluzywnych gier na PS4. Graczom przyszło poczekać nieco dłużej, ale dzięki tej książek Bluepoint Games dobitnie udowodniło, że Shadow of the Colossus nie był „wypadkiem przy produkcji”, a amerykańscy mistrzowie remake'ów zmierzyli się z hitem i pewnie go ulepszyli. Zadanie nie należało do najłatwiejszych, ponieważ pierwowzór rozpoczął nowy rozdział w naszej branży – z obecnego momentu gracze ponownie chcieli umierać.

Recenzowany Demon's Souls Remake powraca w własnym najlepszym wydaniu: stanowi toż wciąż bardzo wymagająca praca z bardzo specyficznym systemem walki, i wraz niewymuszająca jednej drogi progresji. Po pierwszej godzinie wprawieni w bojach gracze zwolnią z kwitkiem pierwszego bossa, powrócą do Nexusa i rozpoczną jazdy po kolejnych światach. W moim przekonaniu deweloperzy nie chcieli zbyt mocno ruszać legendy, więc przemierzając kolejne lokacje często wiedziałem, gdzie mogę spodziewać się wrogów – zmierzając do Tower of Latria miałem gwarancja, na kogo trafię lub gdzie wymagam się udać, by spotkać Maneatera. Ponownie po drodze do Leechmongera zabłądziłem, a dużą ilość razy zginąłem, dokonując błędnego wyboru bogaty w Valley of Defilement. Te klimatyczne elementy zostały zachowane, jeśli to spędziliście w oryginale dziesiątki godzin, toż będziecie zajmować się produkcją wykorzystując wszystkie przejścia, uwypuklając niedoskonałości wrogów również wykorzystując przyjemność z każdego pokonanego przeciwnika. Tytuł wykonywa taką tąż radość jak za czasów PlayStation 3, ale wszystko przybrało niespotykanych wcześniej rozmiarów.

Gra po raz drugi nie wybacza najmniejszych błędów, a potencjalnie „zwykły” przeciwnik może nas pogrążyć. W Demon's Souls ponownie kolekcjonujemy dusze pokonanych rywali, i po powrocie do Nexusa ulepszamy naszego bohatera – łatwiej jednak napisać niż zrobić. Lata temu From Software nauczyło nas, że po jakiejś śmierci mamy wyłącznie jedną możliwość na odkupienie swoich przyczyn i zwiększenie zdobytego dorobku, ale skoro już drugi raz topór wroga przedzieli naszą czachę: zbieramy z początku. W najnowszej pozycji Bluepoint Games umieranie boli, ale dodatkowo nie opowiadamy o złości wywołanej pracą lub za dużym stopniem trudności, i raczej zniecierpliwieniu paniką, przez którą dokonaliśmy złych wyborów podczas tańca śmierci. W trakcie przemierzania kolejnych krain był często wrażenie, że nowe Dusze są trudniejsze – po spędzeniu z myślą kilku dni wiem, gdzie leży „problem”.

Demon's Souls Remake poraża skalą. To remake z naturze również kości

Demons Souls – recenzja gry – Tower Knight

Tym „problemem” nie są nowe, niespodziewane ruchy przeciwników, wrzucenie kilkudziesięciu wrogów na krótkiej powierzchni, natomiast zatem kiedy Demons Souls się prezentuje. W realizacji Bluepoint Games każdy boss zachwyca skalą oraz wykonaniem – Tower Knight jest wyjątkowy, potężny, a od pierwszego spotkania poczujemy jego zdolność. Każdy atak nie tylko miażdży naszą postać, natomiast skala „Wieży” mnie po prostu zachwyciła. Nie myślał, że tak daleko może przypominać zwykły rycerz, który jednocześnie wymęczy jak nie dotąd. Skalą wroga szybko się zachłysnąć także przy spotkaniu z Flamelurkerem, który stanowi właśnie bardziej dziki, zaś jego ogień emanuje niespotykanym wcześniej zasięgiem. Wiele problemów sprawił mi ponownie Dirty Colossusus, który pomimo braku zaskakującej gibkości, wielokrotnie potrafi zaskoczyć atakiem. Obrzydliwie wyglądają Leechmonger oraz Phalanx, których ciała są teraz dosłownie żyjącymi bytami, a podczas walk zwróciłem uwagę nawet na najdrobniejsze detale, z którymi poradzili sobie deweloperzy. W układzie bossów nie znajdziemy nowych rywali, a mam wrażenie, że dużo graczy będzie rozwijać się „znanych postaci” na nowo, ponieważ zespołowi udało przygotować się znakomitego odświeżenia. Same pojedynki to natomiast nadal żmudna praca poprzedzona wieloma ciężkimi doświadczeniami – każdy boss ma własne słabe strony, więc gracze, którzy będą iść do pracy pierwszy raz będą umieli z rozrywką (również bólem) odkrywać ich sekrety.

Ogólnie gra olśniewa oprawą. Podczas gry na Samsungu QLED Q800T regularnie doceniałem każdą przesiąkniętą mroczną atmosferą lokację – oraz tychże w grze nie brakuje. Ponownie często bywamy ruiny, pogrążamy się w szaleństwie zespołów labiryntów, przeszukując inne miejsca oraz rozwijając nowe projekty. Każdy świat w realizacji potrafi zachwycić wykonaniem, oświetleniem i szeregiem efektów. Pamiętacie most palony przez przerośniętą jaszczurkę? Teraz kilkukrotnie przystanąłem, by obserwować, gdy taż bestia wyłania się z odrzuci i upiększa krajobraz swoim ognistym oddechem. Wspomniany Tower Knight ma nadzieję wykorzystać naszą energia, oraz jego niebiesko-biała poświata rozświetlała moje biuro podczas nocnej walki. Wygląda to całkiem epicko i tu niemal podczas każdego starcia mógłbym podziwiać oprawę, wyszczególniając najdrobniejsze elementy. Bluepoint Games zaprezentowało aktualnie najlepiej wyglądającą produkcję na PS5.

Demons Souls – recenzja gry – Tu naprawdę zakłada się Demon's Souls Remake

Demons Souls toż nie tylko zdumiewające lokacje, lecz też bardzo dopracowany dźwięk. Zespół Bluepoint Games wykorzystuje potęgę Tempest 3D, dzięki czemu podczas gry na słuchawkach bardzo łatwo określić, gdzie dokładnie wydobywają się rywale również co najistotniejsze – kiedy atakują. Ta wiedza jest wyjątkowo cenna w trakcie pojedynków z zdrowymi wrogami, ponieważ szybko określimy nacierający w swoją stronę pocisk, ale również podczas starć z starymi. Armor Spider w trakcie realizacji swojego charakterystycznego ruchu rzucania pajęczyną wydaje specyficzny odgłos, jaki umożliwia określić, kiedy sieć idzie w swym celu. Gdy podłoże ulega zapłonowi (tutaj animacja została odrobinę zmieniona), postrzegamy jak ogień prowadzi w polskim stylu. Na każdym etapie w badanym Demons Souls byłem zaskakiwany jak odrestaurowane lokacje oraz potwory współgrają z udźwiękowieniem – to pierwsze połączenie, które ceni się podczas każdej godziny spędzonej w pracy. Twórcy odświeżyli cały soundtrack, a jednym ukłonem w celu oddanych fanów jest fakt, iż w tytule usłyszycie część naszej obsady – deweloperzy skontaktowali się z kilkoma muzykami oraz dodatkowo nagrali znane kwestie, wykorzystując tą technologię.

Miłym dodatkiem do jednej oprawy jest jeszcze Photo Mode, dzięki któremu wyłapiemy efektowne ujęcia: aczkolwiek nie jestem amatorem tej ofercie, z ciekawością wypróbowałem filtry. W prac pojawia się opcja narzucenia na ekran różnych barw, jakie odbywają nie tylko podczas wykonywania fotek, a za ich uwagą na pewne zmieniamy wygląd świata. Drink z takich filtrów upodabnia grę do klasycznego Demon's Souls.

Demon's Souls wybrało odpowiedniego przyspieszenia

Demon's Souls Remake – recenzja gry – Nexus

Nie umiem tak powiedzieć, że w Demons Souls nie poprawiłoby się nic. Już stanowimy pełniejszą kontrolę nad postacią (8-kierunkowy roll), ale najistotniejsze jest upłynnienie rozgrywki. Twórcy pozwalają wybrać dwa tryby – Performance Mode proponuje wyjściową rozdzielczość 1440p (do 4K) przy 60 klatkach na minutę, a Cinematic Mode pyta o natywne 4K przy 30 fps. Nie umiem tu jednak informować o płynnej grze w jakimś miejscu, ponieważ podczas gry testowałem oba tryby i szczególnie podczas „płynniejszej rozgrywki” miałem kilkukrotnie okazję doświadczyć spadków animacji. Mam wrażenie, że za wszelkim razem stanowiła ostatnie niska wpadka, ponieważ do wskazanych sytuacji dochodziło w terminie swobodnej eksploracji – gdy poza nie znajdowali się przeciwnicy oraz nic nie mówiło o nadmiernym wykorzystaniu energii konsoli. Opowiadając o małych problemach, muszę wspomnieć, że Bluepoint Games nadal nie poradziło sobie z okiełznaniem kamery, która zna wariować podczas spotkania kilku wrogów na małej przestrzeni. Był szansę kilkukrotnie spaść z prawdziwej wysokości, gdy system namierzania wyłapał złego wroga, i ja mając gwarancja, iż posiadam coraz za sobą odrobinę przestrzeni, runąłem w głąb.

Zespół Bluepoint Games doskonale zdawał sobie sprawę, że określa się z samą z najważniejszych gier w treści PS3, i jednocześnie produkcją będącą ogromną rzeszę fanów, którzy z lat czekali na odświeżenie. Może spośród tego powodu nie zmieniono takich idei jak kwalifikowanie się informacjami ze świata z nowymi graczami (wszystko o czytać!). Ponownie tryb sieciowy kończy się przez system pozostawionych znaków, ale ze względu na chodzenie w sztukę przed premierą – nie miałem jeszcze okazji stoczyć pojedynków PvP. Twórcy jednak zapewniają, że i natomiast w aktualnym faktu nie zdecydowali się na bardziej silne modyfikacje. W walce powracają, lecz są lepiej wyjaśnione, World Tendency, które kiedy teraz widziałem – ponownie znajdują się z różnymi reakcjami. Studio ale postanowienie nie chciało dotykać „podstaw”, choć nie znaczy to, iż w recenzowanym Demon's Souls Remake nie natrafimy na zmiany. Już dziś społeczność trafiła do tajemniczych drzwi, z których założeniem będzie się teraz mieć, oraz jestem wydajny, iż to dopiero początek sekretów wrzuconych do produkcji.

Demon's Souls czerpie garściami z perspektywy PS5

Bluepoint Games otrzymało za działanie nie tylko wprowadzić Demon's Souls na drugą generację, ale wykorzystać unikalne funkcje PlayStation 5. Teraz po spotkaniu bossa i doskonałej porażce, w Kartach gry w menu konsoli pojawia się szybka możliwość przeskoczenia do wybranego przeciwnika – twórcy absolutnie nie ułatwiają ćwiczenia również nie wrzucą nas tuż przed bramę, ale pozwalają przenieść się do wybranego świata (nie musimy mieć przez Nexus). W trakcie rozgrywki także możemy zyskać spośród porad – opracowano opcjonalne porady, które pomogą kilka starć. Szczerze mówiąc nie należę do graczy, którzy poszukują poradników tego rodzaju, ale jestem gotowy, że mniej zaznajomieni z gatunkiem śmiało dodatkowo z doświadczeniem ulgi skorzystają z kilku filmików – właśnie nie musimy szukać w Sieci najlepszych porad na grę, gdyż te trwają zaproponowane przez organizm.

Twórcy kapitalnie wykorzystują kontroler DualSense – spośród jego głośnika płyną dźwięki, jak nasz miecz odbije się od tarczy rywala, a wraz otrzymujemy niespotykane wcześniej sprężenie zwrotne. Haptyczne wibracje dodają grze nowego miejsca: systematycznie czujemy, jak przez wszystek pad przechodzi moc, a potencjał kontrolera jest nawet grany w takich momentach, jak klasyczne niszczenie beczek. Tytuł w wszystkim pomieszczeniu czerpie garściami z haptyków, a każdy atak rywali poczujecie w bardzo zróżnicowany sposób. Bluepoint Games wyciągnęło wiele z unikalnych funkcji PS5 i zaszczepiło spożywa w badanym Demon's Souls. https://www.downloaduj.pl/

Macie ten trudny czas oczekiwania po drugiej glebie zafundowanej przez Old Hero? Teraz gra wczytuje się błyskawicznie oraz nie możecie nawet marzyć o zrobieniu kawy pomiędzy kolejnymi próbami. SSD w PlayStation 5 zostało dobrze wykorzystane – 27 sekund do włączenia gry, 10,5 sekundy do wczytania pierwszej rozgrywki, 8 sekund do wprowadzenia z Nexusa do jakiegoś ze światów, 5,5 sekundy przeskoczenia z jakiegoś świata do innego przy zastosowaniu Kart (system PS5), a 7,5 sekundy zajmuje wskrzeszenie po śmierci. Koniec z czekaniem na umieranie.

Demons Souls pokazuje, jak powinno zakładać się nową generację

Jak szybko nadmieniłem na indywidualnym początku – producenci często zawodzą oferując pierwsze zabawy na wyłączność. Recenzowany Demon's Souls Remake pewność nie jest produkcją dla każdego, jednak entuzjaści dzieł From Program będą zachwyceni. To dla nich, kiedy także dla mnie, będzie najodpowiedniejszy tytuł skończony na premierę nowej konsoli Sony. Strona będzie narzekać, iż istnieje aktualne „tylko remake”, przecież jestem prawdziwy, że każda konsola debiutująca na placu chciałaby posiadać takiego odgrzewanego kotleta.

Demons Souls powraca na PlayStation 5 w blasku, o którym nie marzyliśmy. Wyciągając najlepsze tematy oraz korzystając garściami z innej generacji Sony, jednocześnie jest duże poszanowanie gry wykreowanej przez From Software.

informacje o grze cod cold war

Call of Duty 2020 szuka własnej drogi… a imię jej reboot

W gorących latach Activision zdecydowało się na duży reset swoich strzelanek. A obecne nie jeden, a trzy! Najpierw przypomnieli nam o drugowojennych fundamentach marki w Call of Duty: WWII, później podobne odświeżenie spotkało Call of Duty: Modern Warfare, i teraz przyszła zmiana na podserię Black Ops.

Trudno zastanawiać się takiej formie, bo po tym, jak CoD wystrzelił w świat gracze wprost domagali się powrotu tej cechy na ziemię. To samo dotoczy Black Opsa. Poprzednie odsłony cyklu przenosiły nas w coraz dziwniejsze futurystyczne realia, a efekt końców czwórka zupełnie zrezygnowała z działalności fabularnej na sytuację rozbudowanego trybu wieloosobowego. Krótko mówiąc, było coraz dziwniej i dziwniej.

Ale wraz z CoD: Black Ops – Cold War toż się zmienia. Zabieg odświeżenia czarnej franczyzy został pomyślany analogicznie do „rebootu” Modern Warfare (podobieństwo jest łudzące, nawet jeśli mowa o charakterze menu), a wtedy zatrzymujemy się do samiutkich początków. Jest zatem Zimna Wojna, Wietnam, Mason i Woods – wszystko to, za co pokochaliśmy pierwszego Black Opsa w 2010 roku.

I choć efekt końcowy toż najprawdziwszy Black Ops od dziesięciu lat, trudno o jednoznaczną ocenę tego terminu. Niestety, zimnowojenna odsłona Call of Duty ma, podobnie jak szpiedzy przenikający przez pewną kurtynę, dwa oblicza także na prawdopodobnie nie można jej w całości zaufać. Zachęcamy do prace naszej recenzji Call of Duty Cold War! downloaduj.pl/

Szpiegowska intryga w minionym stylu

Call of Duty: Cold War, podobnie jak stare części, składa się tak naprawdę z niewielu równorzędnych elementów. Istnieje to kampania fabularna, rozgrywki wieloosobowe, tryb zombie (którego sam moduł przez pierwszy rok będzie na wyłączność dla platformy PlayStation) oraz CoDowe battle royale, czyli Warzone (jednak ten jedyny jest zaczerpnięty z Modern Warfare, dlatego nie będę się nad nim pochylać tutaj – już raz to osiągnął we doświadczeniach z Call of Duty Warzone). Zacznę to z pierwszego z tych filarów nowego Black Opsa, więc od kampanii fabularnej. Zwłaszcza, iż stanowi on zdecydowanie najlepiej zrobiony.

Wyraźnie czuć w nim klimat pierwszej edycji czarnej serii. Odwołujemy się w toku do lat osiemdziesiątych z niewielu niezłymi retrospekcjami z kampanii w Wietnamie , a szpiegowska intryga ze złym agentem Perseusem towarzyszy nas przez uliczki Berlina Wschodniego, spadziste dachy Amsterdamu, bazy wojskowe w głębi Związku Radzieckiego i sporo nowych bardzo klimatycznych lokacji.

Tak właśnie, „czas” nie bez przyczyny powraca w aktualnym opisie. To słowo-klucz do opisania kampanii Call of Duty: Cold War. Atmosfera jest naprawdę niesamowita, i każda funkcja toż taki mały wehikuł czasu. Do ostatniego nie brakuje postaci znanych z ostatnich odsłon, jak również smaczków, które odsyłają do swej już historii Masona i Woodsa.

Intryga Call of Duty: The Red Door naprawdę wciąga, oraz w danych zadaniach (przeważnie) zrezygnowano z masakrowania setek przeciwników na myśl bardziej złożonej, niemal filmowej narracji. Są zawsze pewne „trzęsienia ziemi”, zwroty prac i szerokie napięcie między bohaterami tego zimnowojennego dramatu.

Co daleko, pokuszono się oraz o kilka eksperymentów z umową. Wprowadzono to system oznaczania przeciwników przez lornetkę, zadania polegające na skradaniu, w których mamy trupy po szafach, i nawet wybory, które działają (może nie radykalnie, ale jednak) na proces opowieści.

Wszystko to daje, że takiej kampanii ani w Black Opsie, ani w komplecie w Call of Duty nie istniałoby z baaardzo dawna. Brakuje jej choć kilka do poziomu seniora z 2010 roku, ale naprawdę niewiele. I ogromna szkoda, że tryb wieloosobowy oraz zombie nie wzbiły się na całe wyżyny wirtualnej zabawy.

Co obecnego w budowie, umarlaku?

Że się rozwodzić nad trybem wieloosobowym Call of Duty: The Red Door, ponieważ nie stanowi w nim nic szczególnie odkrywczego. Dostaliśmy raz ponad tę samą zasadę, którą Call of Duty z lat próbuje nas uwodzić. Spośród ostatnim, iż jej przeprowadzenie jest niemal ciut gorsze, niż, dajmy na to, w Modern Warfare.

Wspomnę tylko mimochodem o niskiej grafice, która jaskrawo kontrastuje z oprawą wizualną kampanii. Mimochodem, ponieważ nie jest toż najważniejsza zaleta tego systemu natomiast ją teraz ważna by jeszcze wybaczyć – wiadomo, w sieciowych potyczkach należy przede wszystkim o płynność rozgrywki.

Bardziej przeszkadza wyraźne zwolnienie tempa animacji (albo to przeładowania, czy rzucania granatów), co czyni, że całość pokazuje się bardzo kulawo. Zniknęło coś z obecnej popularnej CoDowej dynamiki starć. Jasne, podobny zabieg zastosowano obecnie w Call of Duty: WWII, ale tam jednak tak spisywało się zatem w całe „spowolnienie” rozgrywki. Tutaj trudno docenić to za celowy również przemyślany zabieg, raczej za źle wyliczone potknięcie.

Mapy z zmiany bywają niekiedy bardzo energiczne (gdy na przykład trzy okręty między którymi przechodzimy na tyrolkach), ale znowu – brakuje im przemyślenia. Są wyjątkowo niepotrzebnie skomplikowane oraz za chaotyczne. To toż tyczy także uzbrojenia, plusów natomiast w zespole projektowania klas. Dostajemy raz coraz w istocie właśnie to jedyne, co w Modern Warfare, jednak kiedy gdyby słabsze, mniej ekscytujące, nie tak pomysłowe oraz satysfakcjonujące.

Owszem, pokuszono się oraz o kilka nowości, takich jak system Brudna Bomba, jaki jest dodatkowym eksperymentem z regułą Battle Royale, ale natomiast jemu brakuje końcowego szlifu. Podobnie dodatkowo jest z pozostałymi nowinkami, których jest po prostu za kilka, czy są nie dość efektowne żeby pozwoliły nowemu Black Opsowi na dłużej zapaść mi w świadomość.

Z systemem zombie jest niemal identycznie jak z regularnym „multi”. Dostajemy mapę, która mówi nas między bunkry gdzieś w Polsce i powoduje jechać do zombiaków. Informacją jest wyłącznie tryb Grad Kul (to oczywiście on jest czasowym „exem” Sony). Stosuje on w sobie mapy regularnego trybu wieloosobowego oraz ograniczone pole walki przypominające trochę tryb battle royale.

Do tego zawieramy uzbrojenie, które chcemy teraz przed walką, a więc możemy korzystać z czystych klas bez potrzebie zbierania ekwipunku po drodze, tak gdy było toż miejsce w dawnych odsłonach Zombie. Więc ono proponuje nam do konfrontacji z umarlakami również pojawiającymi się z momentu do czasu bossami.

Niestety istnieje obecne zawsze jakaś rewolucja w tej konkretnej konwencji odpierania kolejnych fal zombiaków, jaka jest niemal tak kobieta jak sam CoD. Przecież w przeciwieństwie do ostatnich grupie tym całkowicie nie pokuszono się o odpowiednią fabułę, ciekawych bohaterów, lub nawet jakieś super-zdolności. Tego pełnego tu zabrakło. W wszelkim razie na obecny termin, bo kto wie, czy inne aktualizacje nie przyniosą zmian.

Co za tym chodzi, poza kampanią fabularną CoD: Black Ops – Cold War samo przypomina takiego zombiaka, który jak żyje, przecież tak prawie nie żył. Niby ekscytuje, jednakże nie ekscytuje, niby wprowadza jakieś nowości, jednak nie do celu… Tak tak, to wszystko „na jak”. Zupełnie jak gdyby część fabularna pochłonęła całą działalność oraz pomysłowość twórców.

Call of Duty 2020 – czy warto kupić?

Na owo pytanie tak naprawdę wszystek musi odpowiedzieć sobie sam. Jeśli chce Ci na ekscytującej hollywoodzkiej działalności w czasie Zimnej Wojny, to odnajdziesz w Call of Duty 2020 prawdziwą perełkę. Nie rozczarujesz się!

Jeżeli a w CoDach szukasz przede każdym wciągającego trybu wieloosobowego, do którego dołączone są inne atrakcje pokroju zombiaków, to drugi Black Ops kompletnie nie jest najdelikatniejszą opcją. Tak już zostać przy Modern Warfare, które stwarza to toż, ale dobrze dużo.

Na brzeg muszę te wspomnieć o konkretnej ilości błędów Call of Duty 2020, które jeszcze powinieneś wziąć pod uwagę, bo skutecznie uprzykrzają zabawę. Część spośród nich to wyłącznie męczące drobiazgi, tylko niektóre potrafią nieźle napsuć krwi. W którymś punkcie na przykład utraciłem każde moje rozwoje w akcji (całe szczęście, że miałem zapasowego „sejwa” w chmurze).

Chciałbym więc podsumować, że na takiego Black Opsa czekałem od dekady. Chciałbym, jednak nie mogę. Na pewno liczył na taką kampanię fabularną – o, tak, ona istnieje rewelacyjna. Nie mogę jednak rzec tegoż o COD Cold War jako całości. Jest mi tylko mieć nadzieję, że Activision, kontynuując zapoczątkowaną w Modern Warfare praktykę regularnych sezonowych aktualizacji, co właściwie ponad poprawi. Jednak czy będzie wtedy taka zmiana, na jaką mam? Czas pokaże!

Ocena końcowa Call of Duty 2020

+ rewelacyjna hollywoodzka kampania fabularna

+ niezła oprawa audiowizualna kampanii

+ świetny klimat zimnej wojny, podkreślany przez efektowne przerywniki filmowe

+ powrót znanych budowy i zaczęcia do ostatnich części

+ parę ciekawych nowości w walki również systemie wieloosobowych

– mało piękne również niższe niż w starych częściach rozgrywki sieciowe

– nijaki tryb zombie

– bardzo mała grafika trybu wieloosobowego

– wiele mniejszych również pełniejszych błędów

Wymagania sprzętowe Call of Duty 2020

Minimalne: Intel Core i3-4340 3.6 GHz / AMD FX-6300 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 670 / Radeon HD 7950 lub lepsza 175 GB HDD Windows 7(SP1)/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i5-2500K 3.3 GHz / AMD Ryzen 5 1600X 3.6 GHz 12 GB RAM karta grafiki 4 GB GeForce GTX 970 / Radeon R9 390 lub lepsza 175 GB HDD Windows 10 64-bit

Ultra: (4K / ray tracing) Intel Core i9-9900K 3.6 GHz / AMD Ryzen 7 3700X 3.6 GHz 16 GB RAM karta grafiki 10 GB GeForce RTX 3080 lub lepsza 250 GB HDD Windows 10 64-bit

opowiadam o grze wyscigowej watch dogs 3

Wszystkie podzespoły są na środowisku. Super oprawa graficzna, bogaty, otwarty, tętniący życiem świat, mnóstwo gadżetów, oraz technik. Muzycy oraz programiści łatwo się napracowali. Zabrakło ale najważniejszego.

Assassin’s Creed, Far Cry i Watch Dogs. Trzy szczególnie istotne marki Ubisoftu. I trzy rodzaje gier, które stosuje ze sobą ich dużo ogólny zarys – otwarty świat. W każdej z ostatnich atrakcji jesteśmy przenoszeni na wszelką ogromną mapę. Możemy także przystąpić do wykonań mających pchnąć sprawę do przodu, jak również zdobyć się jakimś pobocznym questem albo także samemu sobie wymyślać zajęcia.

Przez duże lata Ubisoft – można aby pomyśleć – stał się absolutnym specjalistą w tworzeniu tych prostych wirtualnych światów. Natomiast nie inaczej istnieje w sukcesie Watch Dogs 3. W obecnej sztuce samo odwiedzanie to zadanie bliskie i angażujące. Jest ciekawie. Jest prawdopodobnie. Świetna oprawa audiowizualna doskonale kontaktuje się z programem na akcję oraz uniwersum. Aż chce się zostać jego stroną, mimo że istnieje ono dość przerażające.

Jednak po otrząśnięciu się z głównych zachwytów również zbieraniu się na samej grze, zaczynamy dostrzegać kilka problemów. Na końcu wiele, iż w takim czasie z WD Legion był czas głównie po to, żeby niczego nie przegapić do tej recenzji. Zamiast emocji, napięcia lub tylko relaksu zabawa stała się jeszcze dużo nużąca. Co powoduje moje poważne obawy również względem nowego Assassin’s Creeda i Far Cry.

Jedno trzeba przyznać Watch Dogs 3 – napięcie w frajdzie jest stworzone wzorowo.

Ten zupełnie realistyczny, nieco dystopijny klimat Watch Dogsów od zawsze mi się podobał. Miejsce akcji gry zostało zlokalizowane w nieodległej przyszłości w Londynie, który ogarnął chaos w sukcesie ataków terrorystycznych. W ostatnie wrobiona została hakerska grupa DeadSec. Jak jej człowiek musimy oczyścić swoje dobre imię – natomiast nie będzie toż takie proste.

Londyn bowiem – ze powodów bezpieczeństwa – staje się zamkniętym miastem, gdzie służby porządkowe mają ogromne uprawnienia. Pomogło to wyeliminować siła i terroryzm niemal do niczego. Jak łatwo się domyślić, rykoszetem wyeliminowano oraz wszelkie wolności obywatelskie.

Taki pogląd na zabawę (choć naprawdę to linię gier) wręcz podejmuje się o jedno cyberpunkowe sznyty czy przerysowaną komiksową stylistykę. Watch Dogs 3 idzie jednak, na proste szczęście, jeszcze dużo w perspektywę wizualnego oraz koncepcyjnego realizmu. Pierwsze, co spośród pewnością was uderzy po uruchomieniu samej gry, istnieje więc, jak wiarygodnie posiada ona znany świat. Imersja następuje błyskawicznie. Pstryk – również obecnie.

Mam tutaj na pamięci kilka rodzajów realizmu. Po pierwsze – wizualny. Gra nie próbuje szukać własnego artystycznego stylu, co jej wychodzi bardzo na ludzkie. Niestety jest stylizowana jak Saints Row czy Grand Theft Auto. Kto kiedykolwiek odwiedził Londyn w mig zacznie szukać swoje miejsca. A nie chodzi tu wyłącznie o rozmieszczenie budynków lub coś odpowiedniego rodzaju. Tekstury, kolorystyka, cieniowanie – twórcy Watch Dogs 3 dali na fotorealizm. Muzyka nie wygląda jak kadr wyciągnięty z filmu akcji odpowiednio pokolorowanego i dopieszczonego. W lesie wizualnie stylizowanych gier Legion urzeka swoim telewizyjnym wręcz stylem.

Po drugie – koncepcyjny. To sprawę z poziomu science-fiction, wypełniona gadżetami z perspektyw, absurdalnymi wydarzeniami oraz formami politycznymi, które więcej w właściwym świecie nie miały znaczenia. Nie przeszkadza: to daje wideo, oraz nie symulator życia. Jednak ogólny zarys świata stanowi dużo naturalny. Także w sprawie banalnych już teraz problemów – jak obdzieranie ludzi z uprawnień i prywatności – jak i fabularnych niuansów, których spoilować wam nie chcę. W wszystkim razie w sprawie obranego stylu, narracji również budowanego świata Watch Dogs 3 to pracuje na dużo szerokim, skoro nie najwyższym, poziomie. Oraz nadal, mimo istnienia szybko trzecią częścią serii dotyczącej tę samą problematykę, skłania z czasu do momentu do zadumy również uważania.

Działaj jako ktoś. Watch Dogs 3 to wszystka dowolność wyboru. Nie.

W jakiejś opowieści kluczowy jest protagonista. Przecież w walce wideo wtedy on jest bliskim wirtualnym awatarem. Reprezentuje nas w wirtualnym świecie. Etapem istnieje toż drobiazgowo opisana przez mistrzów gry postać – z swym życiorysem, imieniem czy motywacjami. W tamtych atrakcjach to anonimowy bohater, którego historię gracz tenże sobie dopisuje w prywatnej wyobraźni. W Watch Dogs 3 głównego bohatera nie ma. Jest przed organizacja DedSec.

To świadczy, że ostatnim razem nie zabieramy się w sztukę Aidena Pierce’a czy Marcusa Hollowaya z ostatnich części. Do Watch Dogs 3 trafił element pseudostrategiczny. Protagonistów rekrutujemy do swego Legionu. Możemy grać, kim chcemy. Wystarczy komuś pomóc za sprawą tworzonej w sztuce misji, oraz ten człowiek z wdzięczności jest gotów przystąpić do polskich układów. Takie zachowanie dobrze się szuka w walkach taktycznych bądź RPG – jak X-Com, Gears Tactics czy Wasteland. W przygodowej grze fabularnej, nawet z sandboxowym sznytem, zbiera się to znacznie gorzej.

Praktyczna losowość w istoty protagonisty sprawia, że nijak nie potrafimy się przywiązać do twarze na ekranie. Jej automatycznie wygenerowana osobę jest stara również nieprzekonująca. O jej motywacjach nie dowiadujemy się nic. Ot, drugi model postaci, kolejna skóra i zestaw umiejętności. Zestaw wieloboków i tekstur, który jak zginie – więc nic się nie stanie, bo jednak jesteśmy różnych rekrutów.

Samo zatem nie byłoby tematem, gdyby questy były interesujące. Są nie równie randomowe, co części.

Największym problemem – i spoglądając na różne atuty gry, również zmarnowanym potencjałem – WD Legion jest jego sandboxowość. Mam poczucie, że twórcy gry nie udźwignęli swoich pych oraz nie zdołali zmienić swojego bardzo złożonego pomysłu na rozgrywkę w dodatek kompletnego. Watch Dogs: Legion winien być poszukiwany na zysk. Świetna fabuła, drobiazgowo i niezwykle starannie przygotowany świat, rewelacyjna oprawa (do ostatniego nadal wrócimy) i… nuda. Przynieś, podaj, pozamiataj. Również indywidualne przeznaczenia z losowego generatora questów.

Wspomniani wysoko losowi protagoniści nie są wielkim problemem, jak sama działa jest wiele do zaoferowania w istocie jakiejś głębi – czy to pod względem scenariusza, lub i samej mechaniki. Rodzajów prac jest zaledwie kilka: infiltracja, hakowanie, kradzież informacji. Każde możemy powodować na wiele nowych rodzajów za sprawą przeróżnych hakerskich gadżetów. Niektóre nawet możemy zakończyć bez pojawieniu się w tle prac – lecz jesteśmy hakerami, możemy przejąć drona również posłużyć się infrastrukturą miasta. Oraz jakiekolwiek są takie same.

Człowiek mógłby stwierdzić, że oraz właśnie są bardziej różne niż w kultowym Grand Theft Auto, gdzie w zasadzie dominują strzelaniny a’la cover shooter i pościgi samochodowe. Zgoda – tyle że w obecnej sztuce wszystkie bądź większość questów są ciekawie oskryptowane. Pełne niespodzianek, niespodziewanych zwrotów akcji, widowiskowych zdarzeń czy humoru. W Watch Dogs: Legion dominują schematyczność i nuda. Jest wtórnie i chętnie.

Uwagę w Watch Dogs 3 odwracają piękne widoczki.

Większość momentu w walce spędziłem na konsoli Xbox One X, jeszcze kilka krótkich chwil w możliwości dedykowanej Xbox Series X. Zostałem uprzedzony, że zabawa w sytuacji przeze mnie testowanej ma przedpremierową kondycję i liczy wciąż na ostatnią łatkę. Będąc toż na uwadze, nie czepiam się więc, że często Legion się zawieszał, wyrzucając mnie do interfejsu konsoli. Zakładam – choć zagwarantować tegoż nie mogę – że łatka premierowa leczy te tematy.

Nie uznaje przecież nic do poprawy w myśli tego, jak gra robi i robi, nie licząc wspomnianej stabilności. Londyn w Watch Dogs: Legion jest całkowicie niesamowity. Architektura, ulice, pojazdy, drony, przechodnie – to miasto jest. Wygląda fenomenalnie. Dodatkowo nie kładzie się jedynie z grupy głównych ulic i oteksturowanych prostopadłościanów symbolizujących budynki. Każda malutka alejeczka, każdy zaułek – wszystko to stało wykonane z wielką pieczołowitością. Nie dysponuje ponad problemów z wydajnością: Legion twardo na One X utrzymuje się swoich 30 kl./s i ani myśli szarpać animacji. downloaduj.pl/

Na Xbox Series X jest także lepiej. Co prawda niezmiennie 30 kl./s nas prześladuje zamiast pożądanych 60, a również tak piękne miasto zyskuje dodatkowy wymiar za sprawą dużo lepszego obrazu, wyższej szczegółowości detali także lepszego oświetlania. W szczególności wrażenie robią refleksy na szybach – nic dużo realistyczne na nowocześniejszej konsoli. Niby szczegół – ale jednak deszczowy i futurystyczny Londyn wykonany jest jasnymi powierzchniami. Ten fakt oraz powiązana spośród nim różnica między konsolami stoją się względnie istotnie. Największą koleją w istot funkcjonowania na różnej konsoli są a czasy wczytywania: na Xbox One X stanowczo zbyt długie, na Xbox Series X trwające kilkanaście minut.

Watch Dogs 3. Pół gry wzorowe, pół gry nudne. Wychodzi… średniak?

Engine gry, jej zarys fabularny, praca artystów, scenografia – wszystko zatem w WD Legion jest na poziomie absolutnie wzorowym. Podobnie zresztą jak w obecnych Far Cry i Assassin’s Creed. Ubisoft dołączył do perfekcji – także w budowaniu wirtualnych, ciekawych światów, kiedy natomiast w powierzaniu im właśnie technologii software’owej, aby gry działały prawidłowo oraz wyglądały jeszcze dużo.

Zawsze w WD Legion widzę ponad to, co zacząłem widzieć w tamtych wspomnianych przeze mnie seriach Ubisoftu. Assassin’s Creed Odyssey to (też) świetna zabawa, ale i nie brakuje w niej questów najnudniejszego sortu, natomiast ona sama istnieje w treści nową mapą dla Origins. Far Cry New Dawn nawet nie zdołałem ukończyć – uwielbiam tę serię, a ta akcję była zbyt długą kalką poprzedniej, by to było jakkolwiek ciekawe.

Watch Dogs: Legion był się tym, czego obawiam się w tekście nic bardziej przeze mnie lubianej serii Assassin’s Creed. Kotletem odgrzewanym wedle starej receptury przy wykorzystaniu najlepszych składników, jakie Ubisoft posiada w zanadrzu. Taką zabawą z fabryki gier. Ze piękną metodą i dużym budżetem, co sprawia dobre pierwsze doświadczenie oraz pewnie przykuwa uwagę. I ważną w sposobie. Bez ciekawych prac i formie, taką, w której w kółko powodujemy te jedne czynności. To zmarnowany potencjał oraz groźba większych punktów w pełnej ofercie Ubisoftu. Szkoda.

Wymagania sprzętoweWD Legion

Minimalne: Intel Core i5-4460 3.2 GHz / AMD Ryzen 5 1400 3.2 GHz 8 GB RAM karta grafiki 4 GB GeForce GTX 970 / Radeon R9 290X lub lepsza 45 GB HDD Windows 10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i7-4790 3.6 GHz / AMD Ryzen 5 1600 3.2 GHz 8 GB RAM karta grafiki 6 GB GeForce GTX 1060 / 8 GB Radeon RX 480 lub lepsza 45 GB HDD Windows 10 64-bit

Ultra: (4K / ray tracing) Intel Core i9-9900K 3.6 GHz / AMD Ryzen 7 3700X 3.6 GHz 16 GB RAM karta grafiki 10 GB GeForce RTX 3080 lub lepsza 65 GB HDD Windows 10 64-bit